Średniowiecze i medycyna arabska
Ciągłość wiedzy medycznej trwała poprzez cywilizację grecką i rzymską, aż do upadku Cesarstwa Rzymskiego. W mrocznych czasach władzy niepiśmiennych barbarzyńców i średniowiecza mądre księgi ginęły lub nie było komu ich czytać. Niesławną rolę odegrał w tym procesie kościół katolicki, niszczący wszelkie ślady pogańskich kultur. Starożytna wiedza przetrwała w kulturze arabskiej. Gdy w Europie jedynymi depozytariuszami wiedzy były klasztory, w rozrastających się imperiach arabskich kwitły szkoły medyczne, tzw. medresy. Nauczano w nich wiedzy odziedziczonej po Hipokratesie, Arystotelesie, Galenie, ale także korzystano z dorobku medycyny indyjskiej.
Najwybitniejszymi przedstawicielami medycyny arabskiej tych czasów byli Avicenna, Rhazes i Majmonides. Avicenna to łaciński odpowiednik jego perskiego imienia Ibn Sina. Ten genialny lekarz żył na przełomie X i XI wieku n.e. w Persji. Pozostawił po sobie setki dzieł, w tym najsłynniejsze, „Kanon medycyny”, którego księga III traktuje m.in. o położnictwie. Dzieło Avicenny było używane do nauczania lekarzy przez wieki w Europie, a na Bliskim Wschodzie jest używane do dziś. Rhazes w jednych ze swoich licznych dzieł scharakteryzował dokładnie skurcze ciążowe i porodowe.
Majmonides, lekarz i filozof pochodzenia żydowskiego, żyjący na przełomie XII i XIII wieku w islamskiej Hiszpanii jest autorem pięknej i mądrej Modlitwy Lekarza„ Boże, napełnij duszę moją miłością do mej sztuki i dla wszystkich stworzeń. Nie dopuść, aby pragnienie zarobku lub poszukiwanie sławy kierowały sztuką moją, gdyż wtedy wrogowie prawdy i miłości mogliby to wyzyskać i odsunąć mnie od szlachetnego obowiązku czynienia dobrze dzieciom Twoim.
Podtrzymuj siły mego serca, aby zawsze było gotowe służyć zarówno ubogiemu, jak i bogatemu, przyjacielowi, jak i wrogowi, człowiekowi złemu, jak i dobremu. Spraw, abym w tym, który cierpi, widział tylko człowieka. Niechaj umysł mój przy obcowaniu z chorymi pozostanie jasny, nie obarczony żadną myślą uboczną, ażeby wyraźnie uprzytomnił sobie, czego nauczyło go doświadczenie i wiedza, gdyż wielkie i wspaniałe są dociekania naukowe, których celem jest podtrzymywanie życia i zdrowia wszystkich stworzeń. Spraw, aby moi chorzy mogli zaufać mnie i mojej sztuce.
Jeśli nieuki potępiają mnie i wyśmiewają, spraw aby ukochanie mego zawodu było puklerzem, czyniącym mnie niewzruszonym, abym mógł wytrwać w prawdzie bez względu na znaczenie, rozgłos lub wiek moich nieprzyjaciół. Użycz mi, Boże mój, wyrozumiałości i cierpliwości wobec chorych, upartych i grubiańskich.
Spraw, abym był we wszystkim umiarkowany, lecz nienasycony w umiłowaniu wiedzy.
Oddal ode mnie przekonanie, że wszystko potrafię. Daj mi siłę, wolę i możność rozszerzania swych wiadomości, dzisiaj jeszcze bowiem mogę odkryć w świadomości swej rzeczy, których istnienia wczoraj nie przypuszczałem, ponieważ wiedza jest olbrzymia, a umysł ludzki sięga wciąż naprzód.”
Niestety, około XIII wieku medycyna arabska podupadła i zmieniła się w „medycynę proroków” na skutek wpływu duchownych islamskich, głoszących, że jedynym drogowskazem dla lekarzy powinny być wyrocznie Mahometa. Kolejny dowód na to, że fanatyzm w żadnej religii nie służy rozwojowi medycyny.
Znachorki, Babki, Mundre
W brudnych wiekach średniowiecza w Europie opieką nad ciężarną i porodami zajmowały się głównie doświadczone kobiety, znachorki, w słowiańskich kulturach zwane Babkami lub Mądrymi. Stosowały one rękoczyny poprawiające położenie płodu, leki ziołowe, przebijały pęcherz płodowy specjalnie hodowanym tzw. paznokciem położnej. Wspomagali je cyrulicy, zwykle niewykształceni i przynoszący więcej szkody niż pożytku.
Bullle papieskie i inne kościelne rozporządzenia surowo zakazywały obecności mężczyzn przy porodach ze względów obyczajowych. Triumfy święciła medycyna ludowa, wykorzystująca zioła. Niektóre z zaleceń wydają się rozsądne i nadal aktualne, chociażby zakaz picia alkoholu w ciąży czy jazdy konno. Ciężarnym pod koniec ciąży zalecano smarowanie krocza różnymi specyfikami, mającymi nawilżyć i zmiękczyć te okolice. Autor „Hortus Sanitatis” z 1491 r., Jacob Meydenbach, wyjaśniał: „W tym celu należało olejki migdałowy, rumienkowy, fijołkowy, z tłustościami kokoszemi, kaczemi, gęsiemi, a tymi rzeczami mazać dymiona i koło wszystkiego miejsca tajemnego”. W razie gdyby niewiasta była „przyrodzenia bardzo suchego”, wspomniany preparat należało wprowadzić z pomocą odpowiedniego tamponu do pochwy i usunąć po trzech godzinach. Niestety wiele środków wspomagających ciążę czy trudny poród opierało się na modlitwach i zabobonach. Dokonywano również cesarskiego cięcia, zwanego wówczas sectio de mortua, czyli cięcie na zmarłej, bynajmniej nie w celu ratowania dziecka. Liczne rozporządzenia władz świeckich i kościelnych nakazywały, pod groźbą kary, wydobycie dziecka z łona zmarłej kobiety i ochrzczenie go. Z czasem pojawiły się również zalecenia nakazujące próby ratowania dziecka po śmierci matki. Zalecano wówczas, by usta matki w czasie operacji pozostawały otwarte, co miało zapewnić dziecku dopływ powietrza. Przykładami takich dokumentów jest zarządzenie biskupa Paryża Odo z Sully z XII wieku, postanowienie synodu z Canterbury (1236 r.) Pierwszym medycznym, a nie kościelnym, średniowiecznym opisem cesarskiego cięcia jest traktat lekarza z Montpellier, Bernarda de Gordon „Practica sive Lilium medicinae” z 1305 r.
Szkoły położnicze
Istniały również w Średniowieczu nieliczne jasne punkty; ośrodki próbujące nauczać położnictwa i ginekologii. Za jedną z pierwszych takich nowożytnych szkół uważana jest Schola Medica Salernitana w Salerno na południu Włoch, założona w X wieku. Słynną lekarką chorób kobiecych tej szkoły była żyjąca w XI wieku Trotula de Riggiero. Praktykowała ona rewolucyjne wówczas metody położnicze i ginekologiczne, zalecała zachowywanie higieny zarówno rodzącej, jak i położnej, pisała o odpowiedniej diecie i unikaniu wysiłków fizycznych. Napisała dzieło: „De passionibus mulierum ante in et post partum” (O cierpieniu kobiety przed, w trakcie i po porodzie). Trotula kierowała instytucją zbliżoną do obecnej katedry naukowej na uniwersytecie. Na jej wykłady uczęszczały głównie kobiety, zainteresowane zgłębianiem wiedzy o położnictwie i ginekologii, gdyż w średniowieczu uważano, że zdrowie kobiet trzeba oddać w ich ręce. Była również poliglotką i tłumaczyła na łacinę arabskie, fenickie oraz hebrajskie dzieła medyczne.
Polowanie na czarownice
Wbrew pozorom Średniowiecze nie było jeszcze tak złym czasem dla mądrych kobiet pomagających przy porodzie. Najgorsze miało dopiero nadejść wraz z władzą Świętej Inkwizycji i polowaniem na czarownice.
Był to wiek XV, Kolumb odkrył Amerykę, Gutenberg wydał pierwszą drukowaną Biblię, Leonardo da Vinci rysował projekty maszyn latających i piękne szkice anatomii kobiety i płodu w macicy, kwitło Odrodzenie. W tym samym czasie dwaj profesorowie teologii katolickiej; Heinrich Kramer i Jaccob Sprenger napisali i wydali w 1487 roku książkę „Malleus Maleficarum” (Młot na czarownice). Był to, poprzedzony bullą papieża Innocentego VIII, podręcznik dla inkwizytorów i łowców czarownic, jak je rozpoznawać, sądzić i karać. Histeria motłochu i fanatyczni łowcy zwrócili się także przeciw położnym. Jeden z rozdziałów książki zaczynał się słowami: „Jak czarownice-akuszerki diabłu się wysługują. O sposobie, którym baby czarownice przy rodzeniu posługujące, wielkie szkody czynią, dziatki zabijając, albo je szatanom z przekleństwem oddając i ofiarując”. Podejrzane wydawały się w szczególności położne, babki, zielarki i szeptuchy. Poprzez swoją znajomość arkanów leczenia i ludzkiego ciała, odstawały od reszty społeczeństwa. Lud co prawda korzystał z ich usług, jednak wzbudzały one często strach. Rozpoczęły się okrutne procesy, zapłonęły stosy.
W wielu regionach renesansowej Europy nie została przy życiu ani jedna akuszerka. W latach 1627–1630 w Kolonii zgładzono prawie wszystkie położne. Szaleństwo Inkwizycji trwało kilkaset lat i pochłonęło tysiące ofiar, głównie kobiet. Procesów przeprowadzono łącznie około 100 tysięcy, a ofiar było co najmniej 40 tysięcy, z czego co najmniej połowa na terenie Niemiec. Według innych badaczy liczba ofiar na całym świecie przekracza 100 tysięcy. Sytuacja podejrzanych o czary wyglądała najgorzej, wbrew powszechnemu mniemaniu, nie w Hiszpanii (poza Krajem Basków na czarownice przestano tam polować już w XVI wieku), ani też we Włoszech, na obszarze których znajdował się Watykan. Większość procesów o czary miała miejsce w Europie Zachodniej i Środkowej. Katolicki cesarz Rudolf II prowadził długie i okrutne prześladowania w Austrii, a Jakub I w Anglii. Stosy płonęły we Francji, Holandii, zachodniej Szwajcarii i Niemczech. Na terenie tych ostatnich leżał osławiony Bamberg, gdzie między rokiem 1623 a 1633 biskup Johann Gottfried von Aschhausen spalił na stosie kilkaset domniemanych czarownic, torturując je w tzw. „wiedźmim domu”. Psychoza strachu przed czarną magią panowała nie tylko w Europie. Również za oceanem sądzono i zabijano domniemane czarownice (słynny proces w Salem). Do Polski fala prześladowań dotarła dość późno, więc w XVI wieku cudzoziemcy zwali kraj nad Wisłą „państwem bez stosów”. Pierwsza ofiara nagonki spłonęła już w 1511 roku w okolicach Poznania, ale do końca stulecia procesów było bardzo niewiele. Rozpowszechniły się dopiero w wieku XVII, a karę śmierci za czary w Polsce zniesiono w 1776 roku. We Francji, choć kres procesom położył edykt Ludwika XIV z roku 1682, ostatni wyrok śmierci za paranie się czarną magią wykonano w 1745 roku, w Niemczech w 1775, a w Szwajcarii w 1782. Ostatni stos w Europie zapłonął w 1811 roku na terenie obecnej Polski, należącym wówczas do Prus, w miejscowości Reszel na Mazurach. Spłonęła na nim Barbara Zdunk. I tak przez wieki płonęła na stosach wiedza mądrych kobiet.
Autor: lek. Agnieszka Kurczuk-Powolny
CYTAT: Kurczuk-Powolny A.; Wielkie koło położnicze – od egipskich papirusów do akcji „Rodzić po Ludzku” cz. I; Nowy Gabinet Ginekologiczny nr. 4/2022
Dowiedz się więcej, COVID-19 a płodność:
Więcej artykułów w "Nowy Gabinet Ginekologiczny" - zamów prenumeratę lub kup prenumeratę w naszym sklepie.