Nie było podstaw do zgłaszania sprawy sądowi rodzinnemu w przypadku noworodka z białogardzkiego szpitala – uważa konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich. Konsultant twierdzi, że zabrakło cierpliwości i spokojnej rozmowy personelu z rodzicami.
- Gdy rodzice odmawiają zaszczepienia dziecka wystarczy zawiadomienie o tym fakcie stacji sanepidu. Sąd rodzinny powinien wkraczać, gdy brak zgody opiekunów na wykonanie procedury medycznej może zagrażać życiu dziecka – powiedziała Ewa Helwich.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy narodzin dziecka w białogardzkim szpitalu, w którym urodziła się dziewczynka w 36. tygodniu ciąży. Ordynator oddziału położniczo – ginekologicznego twierdzi, że rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie przez personel medyczny podstawowych czynności medycznych wobec noworodka, dlatego została wydana decyzja o wszczęciu procedury przez sąd rodzinny. Rozprawa sądowa została przeprowadzona na terenie szpitala. Rodzicom została częściowo ograniczona władza rodzicielska w zakresie świadczeń medycznych. Rodzice z dzieckiem po otrzymaniu pisma z postanowieniem sądu, opuścili placówkę. Poszukiwania wszczęła policja. Personel białogardzkiego szpitala twierdzi, że rodzice nie chcieli, żeby dziecko było położone pod promiennikiem ciepła, bo promieniowanie może szkodzić, ale zostało położone na pierś mamy i ogrzane przez mamę zaraz po urodzeniu. Rodzice nie chcieli również, by dziecku była podana dożylnie witamina K, obawiając się, że może być tam zawarta rtęć. Nie zgodzili się też na zaszczepienie dziecka w pierwszej dobie życia.