Co piąta polska pacjentka z rakiem piersi cierpi na jego agresywną odmianę. Możliwości leczenia zaawansowanego nowotworu są, ale tego leku nie refunduje NFZ. Od dwóch lat onkolodzy i pacjenci czekają na dostęp do innowacyjnego leku, który przedłuża życie kobiet średnio o 1,5 roku.
Rak piersi to najczęściej występujący nowotwór złośliwy u Polek – rocznie zapada na niego ok. 17 tys. kobiet, z czego 5 tys. umiera. Prawie 20 proc. chorych cierpi na bardziej agresywną i szybciej dającą przerzuty odmianę raka, której przyczyną jest tzw. nadmierna ekspresja receptora HER2. Jest to białko wpływające na wzrost i podział komórki, które w komórkach nowotworowych występuje w zwiększonej liczbie. W efekcie komórki dzielą się i mnożą znacznie szybciej, co przyspiesza wzrost nowotworu. Jeszcze do niedawna HER2-dodatni rak piersi oznaczał gorsze rokowania. Dziś nawet w zaawansowanym stadium choroby możliwe jest jego leczenie.
– W tej chwili praktycznie każdy ma dostęp do internetu. Pacjenci wiedzą, jaki jest dostęp do terapii na świecie. Praktycznie nie ma takiej pacjentki, która wiedząc, że ma HER-pozytywnego raka piersi, nie zapytałaby, czy nie mogłaby być leczona pertuzumabem – mówi agencji informacyjnej Newseria dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld, lekarz z Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Centrum Onkologii w Warszawie.
Terapia pertuzumabem wydłuża życie chorych o blisko 16 miesięcy, nawet do prawie 5 lat, w porównaniu do standardowego leczenia. Takie wyniki badań i obserwacji 800 pacjentek z 25 krajów przedstawiono podczas ubiegłorocznego kongresu Europejskiego Stowarzyszenia Onkologii Klinicznej (ESMO 2014).
– Przy leczeniu pertuzumabem w połączeniu z herceptyną [trastuzumabem – red.] i z cytostatykiem, którym jest w tym wypadku docetaksel, chore osiągnęły średnią przeżycia ponad 5 lat, jest to bardzo długi czas w rozsianych nowotworach w ogóle, a w tak agresywnym, jakim jest HER2-pozytywny rak piersi, jest to szczególnie istotne – mówi dr Gruszfeld.
Zdaniem lekarzy mało jest w onkologii terapii, które przynoszą równie spektakularne efekty. Pertuzumab jest obecnie refundowany w 20 krajach Unii Europejskiej, w tym w Czechach i na Słowacji, a więc krajach o podobnym statusie społeczno-ekonomicznym co Polska. W Polsce jednak lek ten nadal jest niedostępny dla pacjentek.
– My w swoim czasie na pertuzumab wydaliśmy rekomendację, jest to rzeczywiście lek bardzo innowacyjny, który w nawrotowych rakach piersi jest bardzo skuteczny według najnowszego piśmiennictwa. Natomiast efektywność kosztowa jest kolosalna – mówi Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. – Wydając rekomendację, wydaliśmy ją warunkowo, a tym warunkiem było obniżenie ceny leku przez producenta bądź zastosowania takiego podziału ryzyka, który by zbliżał się do efektywności kosztowej.
Decyzję o finansowaniu leku podejmuje minister zdrowia. Zdaniem wiceministra Igora Radziewicza-Winnickiego ustawa refundacyjna już przyspieszyła włączanie nowych leków do refundacji, natomiast każda taka decyzja wymaga analizy tego, czy dany lek jest rzeczywiście skuteczny.
– Czas od pojawienia się nowych leków do włączenia ich do refundacji jest coraz krótszy, ale pamiętajmy, że nigdy nie będzie tak, że wszystko, co wyjdzie z fabryki leków, zostanie natychmiast zrefundowane, bo nie wiemy często, jaka jest rzeczywista rola tych leków w praktyce medycznej – mówi wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki.
Eksperci podkreślają jednak, że na innowacyjne leki wciąż przeznaczane jest za mało środków. Tym bardziej że dzięki ustawie refundacyjnej w latach 2012-2014 udało się zaoszczędzić blisko 4 mld zł.
– Prosta matematyka wskazuje, że od roku 2012 do końca roku 2014 wydano mniej o ponad 4 mld na refundację leków – mówi Leszek Stabrawa, ekspert HTA Audit. – Widać, że ustawa refundacyjna zadziałała w kontekście dbania o finanse Narodowego Funduszu Zdrowia i te pieniądze winny zostać przekazane na refundację kolejnych terapii.
Onkolodzy podkreślają, że na trwających od dwóch lat dyskusjach tracą pacjentki.
– Chore leczone pertuzumabem w porównaniu z leczeniem, którym teraz w Polsce dysponujemy, żyją praktycznie o półtora roku dłużej. W wypadku rozsianej choroby nowotworowej to jest bardzo długo. Poza tym trzeba tutaj podkreślić, że toksyczność tego leczenia jest stosunkowo niewielka. Większość tych chorych może normalnie pracować, żyć, spełniać swoje obowiązki. To jest niebagatelne – mówi dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld.