Z danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że w 2024 roku w Polsce urodziło się zaledwie 252 tysiące dzieci. To kolejny rok z rzędu, w którym liczba urodzeń jest poniżej poziomu zapewniającego prostą zastępowalność pokoleń. Choć szczegółowe dane dotyczące współczynnika dzietności (TFR, Total Fertility Rate) zostaną ogłoszone w maju, już teraz wiadomo, że nie będą one napawać optymizmem.
– Problem niskiej dzietności towarzyszy nam nieprzerwanie od połowy lat 90. i to właśnie wtedy po raz ostatni odnotowaliśmy współczynnik TFR na poziomie 1,5 – podkreśla Kamil Fejfer, prezes GUS, cytowany przez portal Money.pl.
Współczynnik dzietności w Polsce nie gwarantuje zastępowalności pokoleń
Aby zapewnić prosty przyrost naturalny, współczynnik dzietności powinien wynosić co najmniej 2,1. W Polsce utrzymuje się on znacząco poniżej tej wartości. Według prognoz demograficznych GUS, przygotowanych do 2060 roku, kraj czekają trudne scenariusze.
GUS przewiduje trzy możliwe warianty rozwoju sytuacji:
- Scenariusz optymistyczny: populacja Polski w 2060 r. wyniesie 35 mln osób;
- Scenariusz środkowy: liczba ludności spadnie do 31 mln;
- Scenariusz pesymistyczny: populacja zmniejszy się do zaledwie 27 mln osób.
W każdym z wariantów Polska będzie w 2060 roku krajem mniej ludnym niż obecnie, co może poważnie zagrozić stabilności systemu opieki zdrowotnej, rynku pracy oraz gospodarki.
Konsekwencje dla rynku pracy i ochrony zdrowia: migracja jako konieczność?
Spadająca dzietność oznacza zmniejszającą się liczbę osób w wieku produkcyjnym i rosnące obciążenie systemu opieki zdrowotnej oraz systemu emerytalnego. Aby utrzymać obecną liczbę pracujących, Polska będzie musiała uzupełniać niedobory siły roboczej poprzez migrację zarobkową.
GUS szacuje, że:
- w optymistycznym scenariuszu potrzebnych będzie 120–130 tys. migrantów rocznie,
- w scenariuszu środkowym – ok. 160 tys. rocznie,
- w pesymistycznym – aż 200 tys. nowych pracowników rocznie.
– Tak dużej liczby pracujących z zagranicy nie przyjęliśmy jeszcze nigdy – zaznacza Kamil Fejfer.
Czy możliwe jest odwrócenie trendu? Lekcja z Węgier
Niektóre kraje próbują przeciwdziałać kryzysowi demograficznemu poprzez intensywne programy polityki prorodzinnej. Dobrym przykładem są Węgry, które w 2013 roku miały współczynnik dzietności na poziomie 1,35, a już w 2021 roku wzrósł on do 1,61.
Węgierski sukces przypisuje się kompleksowym rozwiązaniom ekonomicznym:
- wydatki na politykę prorodzinną wynoszą aż 5% PKB,
- kobiety posiadające czworo lub więcej dzieci są dożywotnio zwolnione z podatku dochodowego.
To pokazuje, że odpowiednia polityka fiskalna może realnie wpływać na decyzje prokreacyjne, choć wymaga to znacznych nakładów i długofalowego planowania.
Podsumowanie:
- W 2024 roku w Polsce urodziło się tylko 252 tys. dzieci – to jeden z najniższych wyników od lat.
- Prognozy GUS wskazują, że do 2060 roku liczba ludności spadnie nawet do 27 mln.
- Utrzymujący się niski współczynnik dzietności (poniżej 1,5) nie gwarantuje zastępowalności pokoleń.
- Braki kadrowe w systemie ochrony zdrowia będą się pogłębiać – migracja zarobkowa może być nieunikniona.
- Przykład Węgier pokazuje, że intensywna polityka prorodzinna może prowadzić do wzrostu dzietności.
Dowiedz się więcej – Nowy Gabinet Ginekologiczny: Dzietność w Polsce w 2024 r.
Więcej ciekawych artykułów w "Nowy Gabinet Ginekologiczny" - zamów prenumeratę lub kup prenumeratę w naszym