Pandemia koronawirusa wpłynęła na statystyki śmiertelności matek z powodu ciążowych i okołoporodowych powikłań. "JAMA Network Open" podaje, że doszło do wzrostu śmiertelności. Wzrost jest niewielki, ale statystycznie istotny.
– Przyglądając się zmianom w procedurach porodowych, odsetkowi przedwczesnych porodów i śmiertelności okołoporodowej odkryliśmy zwiększone prawdopodobieństwo zgonu matki podczas hospitalizacji porodowej oraz wyższe ryzyko wystąpienia zaburzeń sercowo-naczyniowych i krwotoków położniczych – piszą autorzy badania, naukowcy z Beth Israel Deaconess Medical Center oraz Harvard T.H. Chan School of Public Health.
Utrudnienia dostępu do usług medycznych
Niewątpliwie pandemia doprowadziła do utrudnienia w dostępie do rutynowej opieki prenatalnej i usług związanych ze zdrowiem reprodukcyjnym. To natomiast przełożyło się na słabsze monitorowanie potencjalnych powikłań związanych z ciążą. Kobiety rzadziej widywały swoich lekarzy prowadzących ze względu na ograniczenia nałożone na wizyty stacjonarne.
O przeszło 3 zgony więcej na 100 000 ciężarnych
Z przeprowadzonej analizy wynika, że w okresie pandemii doszło do 5,2-proc. redukcji liczby żywych urodzeń, wykazano również wzrost zgonów wśród matek podczas hospitalizacji porodowych: z 5,17 zgonów na 100 000 ciężarnych przed pandemią do 8,69 zgonów na 100 000 ciężarnych podczas pandemii. Badacze na podstawie swoich doświadczeń próbują odpowiedzieć na pytanie, co istotnie wpłynęło na wzrost śmiertelności kobiet.
Niewystarczająca opieka ambulatoryjna
– Podczas gdy opieka położnicza w szpitalach pozostała podstawową usługą podczas pandemii COVID-19, to ambulatoryjna opieka prenatalna doświadczyła znacznych zakłóceń. Wiele rutynowych procedur zaczęto wykonywać wirtualnie. Możliwe, że owe zakłócenia i ograniczenia, jakie wiążą się z monitorowaniem ciąży za pośrednictwem teleporad, mogły przyczynić się do nieznacznego pogorszenia wyników związanych z nadciśnieniem ciążowym. Być może na częstsze zaburzenia nadciśnieniowe mógł wpłynąć także odczuwany z powodu pandemii stres – mówi dr Molina.
Naukowcy wskazują również, że nie bez znaczenia może być to, że od czasu pojawiania się COVID-19 skróceniu uległy związane z porodem pobyty w szpitalu, szczególnie te po cięciu cesarskim. Wszystko przez to, że zarówno obsada medyczna, jak i pacjenci byli zachęcani do minimalizowania rozprzestrzeniania się infekcji. Z kolei ustalono również, że w czasie pandemii nie zmieniły się liczby porodów przedwczesnych oraz sposoby porodu.
Dowiedz się więcej - więcej ciekawych artykułów:
w "Nowy Gabinet Ginekologiczny" - zamów prenumeratę lub kup prenumer