Z sygnałów, które docierają do Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że prawa kobiet rodzących w publicznych szpitalach w czasie pandemii nie są przestrzegane. Rzecznik zwrócił się w tej sprawie do ministra zdrowia. Kobiety rodzące siłami natury skarżyły się na znaczne ograniczenie możliwości obecności osoby towarzyszącej podczas porodu.
– Dochodziło do sytuacji, gdy jeden z rodziców otrzymywał informację, że w przypadku chęci „wymiany” rodzica opiekującego się dzieckiem, występuje konieczność posiadania przez tego rodzica (pomimo zaszczepienia) negatywnego wyniku testu przeciw COVID-19, który ma być zrobiony poza szpitalem - podkreśla Rzecznik.
Nadużywano też możliwości kończenia cesarskim cięciem porodów pacjentek zakażonych COVID-19 lub o to podejrzewanych. W wielu szpitalach wymusza się na rodzących noszenie maski w każdej z faz porodu – zauważa RPO. Rzecznik alarmuje również, że wciąż występuje w placówkach przemoc werbalna. Wylicza, że w czasie pandemii pojawiły się problemy z ograniczaniem dostępu do świadczeń zdrowotnych dla kobiet w ciąży. Najpoważniejsze to: proponowanie teleporady zamiast wizyty w przychodni, odwoływanie części wizyt, utrudnienia kontaktów z przychodnią lub zapisania się do określonego lekarza, wydłużenie czasu oczekiwania na wizytę, zawieszenie działania oddziału położniczego. Z kolei kobiety rodzące siłami natury skarżyły się m.in., że w trakcie pandemii ograniczono możliwości towarzyszenia podczas porodu. Według Rzecznika, nadal problemem pozostaje rutynowe nacinanie krocza podczas porodu, gdy procedura ta powinna być wykonywana tylko w uzasadnionych medycznie przypadkach. Jak podaje RPO, wśród badanych w 2021 r. 50,6 proc. deklarowało, że miały nacinane krocze, a co dziesiąta kobieta nie była w ogóle pytana o zgodę. Podobne informacje płyną również z raportu opublikowanego przez Fundację Rodzić po Ludzku.
____________________________
Dowiedz się więcej:
Więcej artykułów w "Nowy Gabinet Ginekologiczny" - zamów prenumeratę lub kup prenumeratę w naszym sklepie.