Od 1 stycznia 2012 r. polskie przepisy dotyczące praw pacjenta, są dostosowane do prawa Unii Europejskiej. Polska przyjęła rozwiązania, na które nie zdecydował się żaden kraj Unii. Kraje UE starają się raczej hamować tendencje do roszczeniowego podejścia do odszkodowań poprzez odpowiednie prawodawstwo. Tymczasem Polska zdecydowała się na model amerykański, który podobnie jak w USA, może skończyć się lawiną roszczeń.
Dalsza część artykułu, dostępna jest po zalogowaniu się do serwisu. Logowanie jest bezpłatne.
Na razie tylko PZU oferuje placówkom zdrowotnym ubezpieczenie, zabezpieczające je od skutków popełnienia błędów. Inne firmy ubezpieczeniowe na razie takich ofert nie mają. Jak się okazuje placówki lecznicze nie są zbyt chętnie do zawierania takich umów. Wykupiła je tylko co czwarta przychodnia. Wedle nowych uregulowań prawnych to placówki zdrowotne ponoszą finansową odpowiedzialność.
Jednak nie stać ich na płacenie samych składek polis w wysokości 200, czy nawet 800 tys. zł w przypadku bardzo dużych szpitali. Jak już wielokrotnie pisaliśmy minimalna suma gwarancyjna ubezpieczenia OC dla prywatnych podmiotów leczniczych wynosi 75 000 euro na jedno zdarzenie i 350 000 euro na wszystkie zdarzenia.
Brak polisy może spowodować, że NFZ zerwie kontrakt z placówką medyczną. A brak funduszy z NFZ w praktyce przekreśla możliwość dalszego funkcjonowania placówki. Na takim prawodawstwie ucierpią znowu pacjenci. Jedni co prawda będą się cieszyć z odszkodowania, a dla drugich może nie starczyć pieniędzy z NFZ na leczenie (bo pieniądze z jednej puli zostaną przeznaczone na odszkodowania).
Państwowej Izba Ubezpieczeń ustaliła, że według wyliczeń Unii Europejskiej błędy lekarskie mogą stanowić aż do 10 proc. zdarzeń medycznych. Przy minimalnych kwotach za odszkodowanie ubezpieczyciele będą musieli wypłacić poszkodowanym pacjentom to co najmniej 850 mln zł. Takie prawo może w rezultacie zadłużać placówki, rodzić biurokrację, ponieważ placówki będą się zabezpieczać i dawać do podpisania pacjentom listę możliwych powikłań.
Innymi negatywnymi skutkami takiego prawodawstwa mogą być: mniejsze zainteresowanie pacjentem, rozkwit nieprofesjonalnego „przemysłu odszkodowawczego”, zmniejszenie puli pieniędzy przeznaczonej na leczenie (bo zostaną one przeznaczone na odszkodowania dla pacjentów oraz prowizje dla kancelarii odszkodowawczych). Obecnie w wypadku śmierci pacjenta w placówce leczniczej o odszkodowanie mogą się ubiegać nie tylko bliscy, ale i spadkobiercy, dla których śmierć pacjenta nie musiała być dotkliwa.
W przypadku osoby samotnej o odszkodowanie może upomnieć się urząd gminy. Praktyka w Polsce jest odwrotna do tej stosowanej w krajach UE, gdzie większe odszkodowanie należy się osobom, które poniosły uszczerbek i których jakość życia została obniżona, niż rodzinom zmarłego w placówce. (zgodnie z kodeksem cywilnym bliskość z osobą zmarłą należy udowodnić).